sobota, 26 września 2015

Kalendarium wydarzeń :)

1.06.2015 Rozpoczęcie akcji. Rozmowa Choi'ego z Haru. Rozdział 1
2.06.2015 Choi postanawia popełnić samobójstwo, idzie do szkoły, opowiada historię o H i C. Rozdział 2
2.06.2015 Choi idzie do Dojo, pisze list, chce skoczyć z mostu. Rozdział 3
3.06.2015 Spotkanie Choi'ego z Inu (Szmaragdowo-oki). Rozdział 3
3.06.2015 Choi idzie na spacer, dostaje zapalenia płuc. Rozdział 4
22.06.2015 Choi wpada na Inu Haru go poznaje, rozmowa Choi'ego z Inu Rozdział 4
23.06.2015 Pojawienie się Suki, rozmowa Inu i Haru. Rozdział 4
24.06.2015 Perspektywa Haru, francuski, zaproszenie na imprezę, całus Choi'ego i Inu na ulicy. Rozdział 5
24.06.2015 Rozmowa Raito i Haru, Inu i Choi razem, wspólne gotowanie. Rozdział 6
25.06.2015 Ogród, pijany Choi, ustawka, Inu pobity przez Choi'ego. Rozdział 6
26.06.2015 Sen i wspomnienia Choi'ego, Anika, szpital, utrata wzroku. Rozdział 7
27.06.2015 Rozmowa Choi'ego i Haru, pada nazwisko Choi'ego. Rozdział 7
27.06.2015 Nowotwór, rozmowa z dr.Emirem, Hinami i Inu. Rozdział 8
27.07.2015 Wspomnienia z przeżytego miesiąca. Rozdział 9
28.08.2015 Pierwsza notatka w dzienniku. Rozdział 10
29.08.2015 2-ga notatka, zapominalskość Suki. Rozdział 10
30.08.2015 3-cia notatka, brzoskwinie, rozmowa o Hinami. Rozdział 10
31.08.2015 4-ta notatka, światło, które znika. Rozdział 10
1.09.2015 5-ta notatka, spacer. Rozdział 10
2.09.2015 6-ta notatka, urodziny Choi'ego, odzyskanie wzroku, pierwszy pocałunek Hinami i Choi'ego. Rozdział 10

poniedziałek, 21 września 2015

Szmaragdowe oczy 10

 Cześć Wam. Ogłaszam wszem i wobec, że to ostatnia część  Szmaragdowych Oczu. Możliwe, że pojawi się niedługo epilog, ale nie gwarantuję.  Dla wszystkich którzy nie bardzo się orientują w czasie przebiegu opowiadania opublikuję jego kalendarium. A teraz coś dla mnie. :) Chciałabym żebyście pod postem napisali 1.Czy opowiadanie wam się podobało, 2.Kogo lubicie najbardziej i 3.Kogo nie lubicie najbardziej. 
                          Czas na 10 :D 

                                                                                                         

              ,,Szmaragdowe Oczy X”

-Wczesny ranek, dwudziesty ósmy sierpnia, rok 2015... to tak w kwestii wstępu. Dzisiaj rano zobaczyłem przebłysk światła, niewielki, ale to zawsze coś. Obudziła się we mnie nadzieja.
-Co? Czemu mi nie powiedziałeś Choi? Wszyscy czekaliśmy na ten moment, a ty nikomu nie powiedziałeś?
-Suki! Masz pisać, a nie komentować. Czy nie mogłabyś wziąć przykładu z Hinami? Jest tak cicho jakby jej nie było...-rozmarzyłem się
-Bo jej tu nie ma głąbie- Suki puknęła mnie w czoło
-Nie prawda!- oburzyłem się- jest tutaj!- wskazałem na swoje serce.
-Agrh! Mógłbyś już przestać. Robi mi się nie dobrze jak tak do siebie słodzicie, chociaż z tej Hinami niezła lala, nie dziwię ci się -zachichotała
-Suki, pragnę ci przypomnieć, że nigdy nie widziałem Hinami, a mimo wszystko... a ty już dobrze wiesz co! Kończmy tą bezsensowną rozmowę.
-Dobra dobra. Co mam więcej napisać w tym twoim pamiętniczku?
-To nie pamiętnik tylko dziennik!- poczułem, że robią mi się czerwone policzki- Pamiętniki są różowe i należą do małych księżniczek lub elficzek, a dzienniki są na przykład brązowe i należą do prawdziwych mężczyzn.
-Zapomniałeś dodać ,,takich jak ja”- powiedziała z rozbawieniem
-Bardzo śmieszne Suki, bardzo... a co do dziennika to nic. Na dziś tyle wystarczy. Żegnam cię.
-No! Jeszcze mnie wygoń...
-Nie wyganiam cię, tylko uprzejmie wypraszam z mojej celi.
-Hahaha. Czujesz się jak więzień w tym szpitalu, co?
-Dziwisz się? Nie pozwalają mi wyściubić nosa spod kołdry – burknąłem, a potem uśmiechnąłem się chytrze
-O! Choi coś knuje- Zaśmiała się Suki
-Suuuki- zacząłem- wiesz jak bardzo cię lubię...
-No gadaj już czego chcesz.- rozkazała
-Załatwisz mi jakiś spacer?
-Ale jak ty chcesz wyjść na spacer jak nie możesz chodzić?
-To nie ma znaczenia, nie wiem o kulach, na wózku? Coś się wymyśli.
-Dobra, dobra! Pogadam z Emirem, może się zgodzi. W końcu chodzisz z jego córką.
-O tak...-uśmiechnąłem się – wiesz może kiedy Hinami wraca z tej wycieczki?
-Nie, ale jak kocha to zadzwoni, nie?- zaśmiała się widząc moją skwaszoną minę i wyszła.
Bardzo lubiłem towarzystwo Suki. Była takim promyczkiem rozświetlającym moje ciemne spojrzenie. Jej słowa były bardzo kojące, a ja mogłem się przy niej otworzyć. Była moją najlepszą przyjaciółką. Pomyśleć, że tyle czasu się znaliśmy, a tak naprawdę poznaliśmy niedawno. Gdy przypominam sobie jak Suki odgrywała jakąś rolę, znęcając się nad Haru... Właśnie gdzie on się podziewa?
***
-Dwudziesty dziewiąty sierpnia, 2015 rok. Światło przebijające się przez moje oczy jest coraz silniejsze. Wczoraj był to zaledwie jeden jasny punkt na tle majestatycznej czerni, a dziś przypomina łunę bijącą z nieba w słoneczne, acz zachmurzone niebo. Nadzieja na odzyskanie wzroku rośnie, a wraz z nią rośnie pewnego rodzaju zdenerwowanie, moim pierwszym spotkaniem z Hinami oko w oko. Koniec.
-Wow, naprawdę mamy coraz większe szanse- skwitowała moją wypowiedź Suki.
-Hah, dzięki. Mogłabyś podać mi wodę?
-Jasne- podała mi butelkę
-Suki...
-Mhm
-Jak z moim spacerem?
-O cho...chorobcia
-Zapomniałaś?
-Przepraszam, już lecę...- i już jej nie było. Zostawiła mnie samego z butelka wody w ręku i głową pełną rozmyślań...


***
-Trzydziesty sierpnia, niedziela, 2015 rok. Światło nadal nie znika. Wciąż drąży korytarze w moim wzroku. Jest już coraz bliżej, tak jak coraz bliżej jest moje spotkanie z Hinami. Bardzo się nim denerwuję i mam ochotę stąd uciec, jednak nie mogę będąc przygwożdżonym do szpitalnego łóżka. Mam nadzieję,że niedługo będę mógł dotknąć zielonej trawy i poczuć na sobie promienie późno letniego słońca.
-Przyniosłam brzoskwinie, chcesz jedną?
-Tak, chętnie. Daj. A co z moim spacerem?
-Pójdziesz na niego 1 września
-Super- ucieszyłem się- a co u Hinami? Nadal do mnie nie zadzwoniła i przez ciebie zacząłem się obawiać, że ona ode mnie po prostu uciekła...
-Oj nie dramatyzuj tak. Hinami jest za granicą i pewnie nie chce cię naciągać na dodatkowe koszta.
-Ta, pewnie tak...
-Oj nie denerwuj się tak. Choi!
-Łatwo ci powiedzieć.
-Ej! Na pewno jej na tobie zależy- szturchnęła mnie łokciem – i weź się uśmiechnij, bo jak tu nagle wejdzie i zobaczy takiego smutaska, to się pewno odkocha.
-Suki! Jesteś potworem – zarzuciłem jej. Już otwierałem buzię, żeby ją wygonić, ale ona wstała i złapała mnie za dłoń mówiąc
-Choi, jesteś super facetem, więc przestań się mazać. Tak już wychodzę...- puściła moją rękę i udała się w stronę wyjścia.
-Dziękuję-powiedziałem gdy tylko usłyszałem trzaśnięcie drzwi.


***
-Wieczór trzydziesty pierwszy sierpnia, 2015 rok. Światło znikło, a wraz z nim moja nadzieja. Tak długo dawało mi się cieszyć, a jednocześnie być zdenerwowanym możliwością zobaczenia Hinami, a teraz wszystko zniknęło. Czuję się jakbym śnił i miał się zaraz obudzić. To naprawdę nie do zniesienia...
-Hej! Choi! Nie smuć się. Wierzę, że jutro będzie jeszcze lepiej niż ostatnio, a dzisiejszy dzień to tylko efekt przejściowy. Uwierz mi proooooszę.
-No dobrze, ale trzymam cię za słowo. Jak jutro na spacerze mi się nie poprawi to będzie wszystko na ciebie.
-Okej -Zaśmiała się – Przyjmę wszystko na klatę


***
-Pierwszy września, 2015 rok. Zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego przyszła do mnie Suki i zabrała mnie na spacer. Czułem się wspaniale, bowiem jak obiecała było jeszcze lepiej. Jak przez bardzo gęstą mgłę zobaczyłem mlecznozieloną trawę i mlecznobrązowego kuca. Wszystko było bardzo zamazane, ale ja już prawie widzę!
-Widzisz! Mówiłam, że będzie już tylko lepiej- zaśmiała się- Ale teraz już powinieneś się położyć, jutro czeka cię ciężki dzień.
-Co? Co jutro będzie? Mów Suki, mów.
-Yyy no... nic takiego. Emir coś mówił o...o jakiś badaniach czy coś...
-Aaa, no...dobrze.
-Emy, to może ja już pójdę. Karaluchy po poduchy Choi.
-Tak... dobranoc- odpowiedziałem ciut bardziej apatycznie niż chciałem.


***
-Drugi września, 2015 rok. Mój wzrok poprawił się na tyle, że sam mogę napisać coś w tym dzienniku. Moje litery są ogromne i koślawe, ale duma jaką właśnie tryskam jest nie do opisania.
Zamknąłem zeszyt i odłożyłem go na szafkę nocną. Ułożyłem się wygodnie i czekałem, aż przyjdzie doktor Emir, bo Suki mówiła coś o badaniach.
Wyczekałem się bardzo długo, ale ani Emir, ani Suki nie przyszli. W końcu zmęczony zasnąłem. Obudził mnie wrzask ludzi krzyczących głośno ,,Niespodzianka”. No tak. Tego dnia miałem urodziny. Postanowiłem nie otwierać oczu i wybadać, czy w tłumie w moim pokoju znajduje się Hinami. Właśnie ją chciałem zobaczyć jako pierwszą. Zawołałem do siebie Suki, której głos był bardzo donośny i ją jako pierwszą usłyszałem.
-Co?- zapytała jak zawsze prze uprzejmie
-Jest tu Hinami?
-Nie!
-Och... Szkoda...-posmutniałem
-Żartuję głąbie! Pewnie, że jest.
-Zawołasz ją blisko mnie?
-A co chcesz jej złożyć urodzinowego buziaka?
-Suki..-Wysyczałem
-No dobrze dobrze już wołam.
Hinami podeszła do mnie i złapała mnie za dłoń. Poczułem jej malinowy zapach i otworzyłem oczy. Serce dudniło mi jak oszalałe. Dreszcze przechodziły mi po całym ciele, a gdy ją ujrzałem machina życia stanęła. W płucach zabrakło powietrza. W gardle stanęła gula. Hinami była piękna. Ubrana w migdałową sukienkę z kwiatkiem w czarnych włosach lekko upiętych z tyłu głowy. Czarne oczy idealnie podkreślone kontrastowały z jasną karnacją. Hinami była przepiękna. Spojrzała na mnie ciekawie i poruszyła się na łóżku. Odzyskałem głos, oddech, a serce znów zaczęło swoją mozolną pracę.
-Jesteś...jesteś taka piękna Hinami- z moich oczy poleciały łzy. Zacząłem płakać jak oszalały, nie ze smutku tylko wzruszenia i szczęścia. Po chwili dołączyła do mnie dziewczyna.
-O Boże Choi! Ty widzisz – mówiła przez łzy. Objąłem ją mocno i odpowiedziałem

-Tak widzę- Po czym złączyliśmy nasze usta w jedno. Najpierw niepewnie i powoli, potem coraz pewniej. Zostaliśmy nagrodzeni brawami reszty osób z pokoju. Byłem pewien, że było to zainicjowane przez Suki, moją przyjaciółkę. 

                                                                           Nammi

niedziela, 13 września 2015

Szmaragdowe oczy 9

            Dzień dobry...albo dobry wieczór. Jeszcze raz przepraszam za ten mały poślizg *_* , ale mam nadzieję na wybaczenie :) W weekend maiłam odrobinę wolnego czasu, dlatego udało mi się napisać tą krótką (zajęła mi 2,5 strony w wordzie), pełną uczuć (ta, jasne...) notkę. Dlatego bez zbędnego gadania! Miłego czytania SO 9 :)   
                                                                                                         


                                 ,,Szmaragdowe oczy IX”

Ostatni miesiąc minął całkiem szybko. Za dwa dni miałem mieć już trzecie naświetlanie. Doktor Emir mówił, że podobno mój guz trochę się zmniejszył. Mimo wszystko trudno było mi w to uwierzyć bo cały czas nie widziałem. Spotkałem się kilka razy z Haru, ale nasze rozmowy nie zmieniły się od czasów tego felernego wypadku, natomiast Hinami... Z tą dziewczyną rozmawiało mi się coraz lepiej. Byłem mega zaskoczony gdy powiedziała, że dalej chce się ze mną przyjaźnić. Obawiałem się najgorszego. Wyśmiania, zniewagi i odrzucenia, a w zamian dostałem przyjaźń i dobro. Owszem, nie obyło się bez problemów...
(...)
-Choi?-zapytała piskliwym głosikiem
-Taaaak?-odpowiedziałem pytaniem
-Czy rozmawialiśmy już na temat twojej orientacji?
-Ymy...yyy. No tak...hmmm...połowicznie-odchrząknąłem
-Ech...-westchnęła- bo wiesz...
-No nie do końca-burknąłem w odpowiedzi
-To bo to jest trudne do ubrania w słowa, nie wiem jak to przekazać- odpowiedziała wymijająco
-To zacznij od początku-zachęciłem
-No dobrze, ale słuchaj i nie przerywaj!
-Mhm-mruknąłem i ułożyłem się wygodniej na pościeli szykując się na długi monolog.
-A więc!
-Zdania nie zaczynamy od...Ałł
-Mówiłam nie przerywaj- warknęła szturchając mnie w ramię.
-A więc!-wzięła głębszy oddech- od pewnego czasu wydaje mi się, że mam zadatki na... no na homofoba.
-Co?-wypaliłem, ale szybko zasłoniłem usta dłonią dając znak Hinami, żeby mówiła dalej.
-Znaczy, no nigdy nie przepadałam za towarzystwem gejów i lesbijek... za bi też nie koniecznie, ale do metro to nie miałam nic...zupełnie nic...dziwne- znów wzięła głębszy oddech- wracając... myślałam nad tym dość intensywnie i wiesz, no niby nie mam nic przeciwko, ale jednak jest coś co mnie niepokoi i odrzuca. Są rzeczy, których po prostu nie mogę zdzierżyć.- złapała mnie za rękę- Ja naprawdę nie mam nic przeciwko, ale nigdy w życiu nie spotkałam żadnego homoseksualisty. Zawsze uważałam się za osobę tolerancyjną i... no cóż gdy przyszło mi się zetknąć z inną orientacją, mówię tu o tobie Choi, zareagowałam jak zareagowałam. Jednak mimo wszystko myślę, że nie będziemy mogli się przyjaźnić. Mój rozum nakazuje mi dystans, ale serce...
           Nie czekając na jej dalsze słowa ścisnąłem mocniej jej dłoń, a drugą ręką odnalazłem policzek. Zbliżyłem się i dotknąłem, ledwo musnąłem go własnymi ustami. Odsunąłem się, trochę odurzony zapachem jej słodkich malinowych perfum.
-A co powiedziałabyś o geju, który zaprzestaje być sobą w towarzystwie tak przekonującej osoby, jak ty?
-Choi, ja...
-Nic nie mów, teraz ja będę prowadził monolog.- odchrząknąłem i wypuściłem powietrze- spokojnie, będzie krótki- Hinami zaśmiała się- Prawda jest taka, że przy tobie czuję się wspaniale. Kiedy mogę dotknąć twojej skóry, poczuć ten malinowy zapach. Wiedziałaś, że maliny to moje ulubione owoce?
-Nie...
-Dobrze, ale nie odchodźmy od tematu. Przy tobie czuję się bezpiecznie i wyjątkowo. Doceniłaś mnie bez względu na to jaki jestem. A ja doceniłem ciebie nie wiedząc jak wyglądasz. Na prawdę jesteś dla mnie niesamowita. Już od jakiegoś czasu czuję, że się zmieniam, więc proszę cię nie zostawiaj mnie i stań się osobą bliską memu sercu...-dziewczyna zachlipała cicho- zbyt ckliwie co?

              Hinami przytuliła mnie mocno obiecując że mnie nie zostawi i będziemy przyjaciółmi.
                                                                        (...)

                                                                               Nammi

piątek, 11 września 2015

Brak notki :/

           Witam i ogłaszam wszem i wobec iż dziś notka się nie pojawi. Przepraszam za ten mały poślizg baaaaardzo serdecznie, ale każdy może mieć zwiechę intelektualną, nie? W dodatku rozpoczął się Nowy rok szkolny, a moja matematyczka przyprawia mnie o dreszcze i nie mam czasu nawet otworzyć laptopa.
           Dlatego jeszcze raz naprawdę psieprasiam i mam nadzieję że już niedługo wstawię 9 część SO, a skoro już przy tym jesteśmy to chciałabym nadmienić, że opowiadanie zmierza już ku końcowi...

                                                                                                                     Nammi

wtorek, 1 września 2015

Szmaragdowe Oczy 8

Dzień Dobry! Witam serdecznie, w ten jakże piękny dzień ;) Dziś 1 września, czyli dziesiąty dzień po dodaniu 7 części SO :D. A tak w ogóle, jak na ironię, u mnie wczoraj tj 31.08 było 40○C. Cieeeeeplutko ~.~. Ale dość mojego bezsensownego gadania, pewnie chcecie czytać (ma wielką nadzieje, że chcecie), ale zanim, to mam dla was niespodziankę (no powiedzmy)
Oto ona : okładka do SO :)
...........................................................................................................
                       ,,Szmaragdowe oczy VIII”


-To nowotwór mózgu.

-Co? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. To na pewno pomyłka, a...albo 

jakiś żart. Nie, to...to niemożliwe. Jak? Dlaczego? Przecież on nic

złego nie zrobił! Dlaczego go karzesz? Dlaczego jesteś tak

niesprawiedliwy?

-Haru...- dotknąłem jego ramienia, aby zbliżył się i usłyszał mój

szept- Ktoś mi kiedyś powiedział, że Bóg nakłada największe

cierpienie i trud, na tych najsilniejszych. To...to jest dla mnie dar.

Dar od mojego ojca*. - po policzku spłynęła mi łza. Nie wiem, co

to była za łza... Biło od niej gorąco i była mokra, a gdy się 

uwolniła dała ogromną ulgę. Haru starł ją szybko prosząc abym się 

nie poddawał, po czym wybiegł płacząc. Zostawił mnie z lekarzem 

i cicho pochlipującą w kącie mamą.

-Jak ma pan na imię?

-Ymy, nazywam się Emir.

-Ma pan dzieci?

-Tak, mam córkę, która często do mnie przychodzi i pewnie będzie

chciała cię poznać, oraz syna. Jest w twoim wieku. Ma niebieskie 

włosy i kolczyk w nosie, Hehe

-Jak pan widzi ja też mam o kolczykowaną twarz. Pewnie ich pan 

mocno kocha... a żona? Ma pan żonę?

-Miałem, ale ona... odeszła. Zmarła na pewną zakaźną chorobę w 

Afryce. Była tam pielęgniarką.

-Współczuję Panu tej straty. Na prawdę... nie chciałem

-Nie szkodzi, będzie już 5 lat odkąd zginęła.

-Heh, to podobnie jak u mnie... z tym, że mój tata nie żyje od 

jakiegoś roku. Bardzo mi go brakuje.

-Rozumiem. Chciałbyś jeszcze czegoś, bo będę musiał iść 

przygotować salę do twojego badania.

-Nie chyba nie... ale będziemy mogli jeszcze porozmawiać?

-Jasne, że tak. Zaraz przyjdzie do ciebie Lucía i wszystkim się 

zajmie. To do zobaczenia.

                                               ***
-Hinami? Tak?

-Mhm- odpowiedziała dziewczyna

-Powiesz mi jak wyglądasz?...

-Yyy...trochę dziwne pytanie. Nie widzisz?

-Tak się składa, że nie...

-Och. Nie chciałam. Przepraszam Choi.

-Nie szkodzi. Twój tata dużo o tobie mi nie powiedział, a 

chciałbym wiedzieć jak wygląda osoba, z którą rozmawiam... 

dziwne, co?

-Nie wcale nie- zarzekała się- no dobrze! to... mam czarne włosy, 

czarne oczy, jasną skórę, małe uszy, długie palce... Mam na sobie 

białą sukienkę w niebieskie kwiaty, białe trampki i chyba tyle- 

skończyła i zaczęła mówić bardziej beztroskim tonem.

-A wzrost? Ile mierzysz?

-Heh...niewiele. Metr pięćdziesiąt pięć.

-No tak, a właściwie czemu zawdzięczam twoją wizytę?

-Lubię odwiedzać pacjentów taty, poza tym trochę mi się nudzi.

-Cześć!-usłyszeliśmy, niepewny, acz za dobrze znany mi głos. Do 

sali wszedł Inu.

-Hinami... mogłabyś nas zostawić samych na dziesięć minut? Nie 

więcej! Proszę...

-Hah, no dobrze. Ale tak dokładnie, dziesięć minut?-skinąłem 

głową



(Tekst może nie pasuje idealnie, ale melodia na pewno... nie praktykuję dodawania muzyki do tekstu ale w tym wypadku nie mogłam się powstrzymać)
                                              

                         Maître Gims - Longue vie

https://www.youtube.com/watch?v=xtFaaBrk3xk



-Więc...-zacząłem- chciałbym żebyś mi coś wyjaśnił

-Ttak?

-Po pierwsze dlaczego jesteś taki niepewny. Nie takiego Inu 

pamiętam.

-Tto dla tego, że się denerwuję...

-Hahah czym?- zapytałem z ironią

-No tą rozmową i twoim obecnym stanem. Jjesteś ślepy!

-Nie ślepy, jak już to niewidomy- warknąłem- Po drugie czemu 

jesteś w szpitalu tak długo?

-W pewnym sensie... jakby to ująć...no to przez ciebie i przy takiej 

świetnej okazji robią mi badania okresowe. Wszystko?

-Chciałbyś-prychnąłem- co się stało na tej przeklętej imprezie? 

Dobrze wiedziałeś o mojej przeszłości o tym jak na mnie wpłynie 

taka wiadomość. Co ty sobie myślałeś, a właściwie czy w ogóle o 

mnie pomyślałeś?

-...

-Heh, nie? No powiedz coś wreszcie!

-I tak już narobiłem wyjątkowo dużo złego. Nie dość, że wbiłem ci 

sztylet w serce...nie chcę go teraz jeszcze przekręcać.

-Och jaka piękna metafora...- prychnąłem-załącza ci się tryb 

dobrego człowieka? Mów, bo się wkurzę!-byłem już naprawdę zły.

-Ja nie chciałem żeby się to stało...

-No taaaak. Pewnie, przecież nikt nie planuje zdrady- wysyczałem 

przez zaciśnięte zęby.

-A...ale tto nie tak. Tto on zaczął...

-Więc jednak on. KTO?

-Rrr...

-Mów!!!-wrzasnąłem podrywając się z pozycji leżącej, ciągnąc za 

sobą wszystkie przewody, które dostarczały mi potrzebnych 

elementów. Opadłem ciężko z powrotem na posłanie i w tym 

momencie otworzyły się drzwi do sali. Do środka wpadło kilka 

osób i poprosiło Inu o wyjście. Słyszałem wśród tych głosów 

doktora Emira, Lucíę i Hinami, która ze mną została. Dziewczyna 

usiadła na brzegu łóżka i nic nie mówiła. Nie odzywała się. Była. 

Dla mnie to wystarczyło. Znałem ją dopiero chwilkę, ale ta 

chwilka sprawiła, że czułem się przy niej naprawdę bezpiecznie. 

Odnalazłem jej dłoń i zacisnąłem na swojej. Trwaliśmy tak chwilę 

po czym dziewczyna się odezwała.

-Ty naprawdę jesteś g...gejem?

-Tak. Naprawdę.

-Och...-wypuściła powietrze po czym puściła moją dłoń i 

podniosła się z łóżka-ja...ja muszę się przejść- wyznała.

-Idź, tylko proszę wróć chociażby po to aby się pożegnać – 

spuściłem głowę.

-Dobrze wró...-zawahała się -wróccę.



Po jakiejś godzinie, którą spędziłem na rozmyślaniu czemu tak 

bardzo zrobiło mi się przykro gdy potwierdziłem domysły Hinami. 

Ktoś wszedł do sali.

-Hinami?- podniosłem głowę z poduszki, aby lepiej słyszeć i być 

twarzą do rozmówcy.

-Nie, chociaż byłeś blisko.-odpowiedział mi doktor Emir, który 

właśnie przyszedł. Opuściłem głowę na poduszkę tracąc cały 

entuzjazm.- Mam dla ciebie parę informacji.

-Och świetnie. To kiedy będę widział?

-Słuchaj! Mamy już zaplanowane leczenie dla ciebie, więc słuchaj 

uważnie. Po pierwsze dostaniesz 5 cykli radioterapii, aby 

zmniejszyć twojego guza, jeżeli wystarczająco dobrze pójdzie 

możesz odzyskać wzrok. Po okresie dwóch miesięcy będziemy 

musieli cię poddać operacji i wyciąć tego złoczyńcę. Następnie 

czeka cię rehabilitacja ze względu na paraliż, który u ciebie 

wystąpił.

-A potem?

-A potem będziesz brykał jak nowo narodzony źrebaczek- zaśmiał 

się, a potem poklepał mnie po głowie.- Zobaczę czy Hinami 

wróciła już ze spaceru.



Doktor Emir wyszedł i zostawił mnie samego w sali. Nagle dotarło 

do mnie, że jestem chory. Uderzyło mnie to z tak wielką mocą i 

sprawiło, że łzy znowu nakreśliły tylko im znane kształty na mojej 

twarzy. Dotarło do mnie że mogę umrzeć. Heh, paradoksalne, bo 

jeszcze nie dawno właśnie tego chciałem. Z tego stanu wyratował 

mnie Inu i po części dzięki niemu znalazłem się w odpowiednim 

miejscu w odpowiedniej chwili. Przez te kilka tygodni zdarzyło się 

o wiele więcej niż w ciągu całego mojego życia. Znalazłem 

chłopaka i go straciłem, znalazłem przyjaciółkę, straciłem miłość 

mojego życia oraz szansę na nową, dobrą znajomość, okazało się 

że jestem chory i ocieram się o śmierć w dodatku nie widzę i nie 

mogę ruszyć połową ciała. Moje życie to bagno z którego nie 

mogę wyjść. Za bardzo się szamoczę, aby chciało mnie wypuścić. 

Muszę się mu poddać i nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie 

podejmować nieodpowiedzialnych i samolubnych decyzji. Czas 

pomyśleć o życiu jako o szansie. Ta choroba jest moim 

drogowskazem. Mogę żyć jak wcześniej lub obrać inną, słuszną 

ścieżkę która została dla mnie wytyczona. Koniec z użalaniem się 

nad sobą. Nadchodzi nowa era i nowe szanse. Muszę z tego 

skorzystać.




Ponownie otworzyły się drzwi do sali. Tym razem powoli i 

dyskretnie, tak, że gdyby nie skrzypnięcie zawiasów nie 

usłyszałbym tego manewru. Niepewne, lekkie kroki i zapach malin 

utwierdziły mnie w przekonaniu, że to Hinami. Tak, ta urocza 

dziewczyna pachniała malinami, najsłodszym owocem jaki 

znałem. Zdałem sobie sprawę, że płaczę, a Hinami nie może mnie 

zobaczyć w takim stanie. Odwróciłem głowę zaciągając się 

głęboko powietrzem, co ku mojemu nieszczęściu zabrzmiało jak 

szloch.

-Czemu płaczesz? Co się stało? Choi!-Podbiegła do mnie i wzięła 

w ramiona

-Dotarło do mnie, że jestem śmiertelnie chory. Ja umrę Hinami. 

Słyszysz? Umrę!

-Nie mów tak. Mój tata zrobi wszystko, żebyś żył. Nie pozwoli Ci 

umrzeć. Nie umrzesz Choi! Na pewno się to nie stanie.- objęła 

mnie mocniej a ja płakałem w jej ubranie. Łkałem, aż w końcu 

udało mi się zasnąć w ramionach Hinami. Mój Boże, co się 

właśnie stało?

                                                                                    Nammi
                                                                                                            

*-ojciec, może być zrozumiane dwojako, jako ojciec Choiego i jako

Ojciec czyli Bóg.