1.06.2015 | Rozpoczęcie akcji. Rozmowa Choi'ego z Haru. | Rozdział 1 |
2.06.2015 | Choi postanawia popełnić samobójstwo, idzie do szkoły, opowiada historię o H i C. | Rozdział 2 |
2.06.2015 | Choi idzie do Dojo, pisze list, chce skoczyć z mostu. | Rozdział 3 |
3.06.2015 | Spotkanie Choi'ego z Inu (Szmaragdowo-oki). | Rozdział 3 |
3.06.2015 | Choi idzie na spacer, dostaje zapalenia płuc. | Rozdział 4 |
22.06.2015 | Choi wpada na Inu Haru go poznaje, rozmowa Choi'ego z Inu | Rozdział 4 |
23.06.2015 | Pojawienie się Suki, rozmowa Inu i Haru. | Rozdział 4 |
24.06.2015 | Perspektywa Haru, francuski, zaproszenie na imprezę, całus Choi'ego i Inu na ulicy. | Rozdział 5 |
24.06.2015 | Rozmowa Raito i Haru, Inu i Choi razem, wspólne gotowanie. | Rozdział 6 |
25.06.2015 | Ogród, pijany Choi, ustawka, Inu pobity przez Choi'ego. | Rozdział 6 |
26.06.2015 | Sen i wspomnienia Choi'ego, Anika, szpital, utrata wzroku. | Rozdział 7 |
27.06.2015 | Rozmowa Choi'ego i Haru, pada nazwisko Choi'ego. | Rozdział 7 |
27.06.2015 | Nowotwór, rozmowa z dr.Emirem, Hinami i Inu. | Rozdział 8 |
27.07.2015 | Wspomnienia z przeżytego miesiąca. | Rozdział 9 |
28.08.2015 | Pierwsza notatka w dzienniku. | Rozdział 10 |
29.08.2015 | 2-ga notatka, zapominalskość Suki. | Rozdział 10 |
30.08.2015 | 3-cia notatka, brzoskwinie, rozmowa o Hinami. | Rozdział 10 |
31.08.2015 | 4-ta notatka, światło, które znika. | Rozdział 10 |
1.09.2015 | 5-ta notatka, spacer. | Rozdział 10 |
2.09.2015 | 6-ta notatka, urodziny Choi'ego, odzyskanie wzroku, pierwszy pocałunek Hinami i Choi'ego. | Rozdział 10 |
sobota, 26 września 2015
Kalendarium wydarzeń :)
poniedziałek, 21 września 2015
Szmaragdowe oczy 10
Cześć Wam. Ogłaszam wszem i wobec, że to ostatnia część Szmaragdowych Oczu. Możliwe, że pojawi się niedługo epilog, ale nie gwarantuję. Dla wszystkich którzy nie bardzo się orientują w czasie przebiegu opowiadania opublikuję jego kalendarium. A teraz coś dla mnie. :) Chciałabym żebyście pod postem napisali 1.Czy opowiadanie wam się podobało, 2.Kogo lubicie najbardziej i 3.Kogo nie lubicie najbardziej.
Czas na 10 :D
,,Szmaragdowe Oczy
X”
-Wczesny ranek,
dwudziesty ósmy sierpnia, rok 2015... to tak w kwestii wstępu.
Dzisiaj rano zobaczyłem przebłysk światła, niewielki, ale to
zawsze coś. Obudziła się we mnie nadzieja.
-Co? Czemu mi nie
powiedziałeś Choi? Wszyscy czekaliśmy na ten moment, a ty nikomu
nie powiedziałeś?
-Suki! Masz pisać, a nie
komentować. Czy nie mogłabyś wziąć przykładu z Hinami? Jest tak
cicho jakby jej nie było...-rozmarzyłem się
-Bo jej tu nie ma głąbie-
Suki puknęła mnie w czoło
-Nie prawda!- oburzyłem
się- jest tutaj!- wskazałem na swoje serce.
-Agrh! Mógłbyś już
przestać. Robi mi się nie dobrze jak tak do siebie słodzicie,
chociaż z tej Hinami niezła lala, nie dziwię ci się -zachichotała
-Suki, pragnę ci
przypomnieć, że nigdy nie widziałem Hinami, a mimo wszystko... a
ty już dobrze wiesz co! Kończmy tą bezsensowną rozmowę.
-Dobra dobra. Co mam
więcej napisać w tym twoim pamiętniczku?
-To nie pamiętnik tylko
dziennik!- poczułem, że robią mi się czerwone policzki-
Pamiętniki są różowe i należą do małych księżniczek lub
elficzek, a dzienniki są na przykład brązowe i należą do
prawdziwych mężczyzn.
-Zapomniałeś dodać
,,takich jak ja”- powiedziała z rozbawieniem
-Bardzo śmieszne Suki,
bardzo... a co do dziennika to nic. Na dziś tyle wystarczy. Żegnam
cię.
-No! Jeszcze mnie wygoń...
-Nie wyganiam cię, tylko
uprzejmie wypraszam z mojej celi.
-Hahaha. Czujesz się jak
więzień w tym szpitalu, co?
-Dziwisz się? Nie
pozwalają mi wyściubić nosa spod kołdry – burknąłem, a potem
uśmiechnąłem się chytrze
-O! Choi coś knuje-
Zaśmiała się Suki
-Suuuki- zacząłem- wiesz
jak bardzo cię lubię...
-No gadaj już czego
chcesz.- rozkazała
-Załatwisz mi jakiś
spacer?
-Ale jak ty chcesz wyjść
na spacer jak nie możesz chodzić?
-To nie ma znaczenia, nie
wiem o kulach, na wózku? Coś się wymyśli.
-Dobra, dobra! Pogadam z
Emirem, może się zgodzi. W końcu chodzisz z jego córką.
-O tak...-uśmiechnąłem
się – wiesz może kiedy Hinami wraca z tej wycieczki?
-Nie, ale jak kocha to
zadzwoni, nie?- zaśmiała się widząc moją skwaszoną minę i
wyszła.
Bardzo lubiłem
towarzystwo Suki. Była takim promyczkiem rozświetlającym moje
ciemne spojrzenie. Jej słowa były bardzo kojące, a ja mogłem się
przy niej otworzyć. Była moją najlepszą przyjaciółką.
Pomyśleć, że tyle czasu się znaliśmy, a tak naprawdę poznaliśmy
niedawno. Gdy przypominam sobie jak Suki odgrywała jakąś rolę,
znęcając się nad Haru... Właśnie gdzie on się podziewa?
***
-Dwudziesty dziewiąty
sierpnia, 2015 rok. Światło przebijające się przez moje oczy jest
coraz silniejsze. Wczoraj był to zaledwie jeden jasny punkt na tle
majestatycznej czerni, a dziś przypomina łunę bijącą z nieba w
słoneczne, acz zachmurzone niebo. Nadzieja na odzyskanie wzroku
rośnie, a wraz z nią rośnie pewnego rodzaju zdenerwowanie, moim
pierwszym spotkaniem z Hinami oko w oko. Koniec.
-Wow, naprawdę mamy coraz
większe szanse- skwitowała moją wypowiedź Suki.
-Hah, dzięki. Mogłabyś
podać mi wodę?
-Jasne- podała mi butelkę
-Suki...
-Mhm
-Jak z moim spacerem?
-O cho...chorobcia
-Zapomniałaś?
-Przepraszam, już
lecę...- i już jej nie było. Zostawiła mnie samego z butelka wody
w ręku i głową pełną rozmyślań...
***
-Trzydziesty sierpnia,
niedziela, 2015 rok. Światło nadal nie znika. Wciąż drąży
korytarze w moim wzroku. Jest już coraz bliżej, tak jak coraz
bliżej jest moje spotkanie z Hinami. Bardzo się nim denerwuję i
mam ochotę stąd uciec, jednak nie mogę będąc przygwożdżonym do
szpitalnego łóżka. Mam nadzieję,że niedługo będę mógł
dotknąć zielonej trawy i poczuć na sobie promienie późno
letniego słońca.
-Przyniosłam brzoskwinie,
chcesz jedną?
-Tak, chętnie. Daj. A co
z moim spacerem?
-Pójdziesz na niego 1
września
-Super- ucieszyłem się-
a co u Hinami? Nadal do mnie nie zadzwoniła i przez ciebie zacząłem
się obawiać, że ona ode mnie po prostu uciekła...
-Oj nie dramatyzuj tak.
Hinami jest za granicą i pewnie nie chce cię naciągać na
dodatkowe koszta.
-Ta, pewnie tak...
-Oj nie denerwuj się tak.
Choi!
-Łatwo ci powiedzieć.
-Ej! Na pewno jej na tobie
zależy- szturchnęła mnie łokciem – i weź się uśmiechnij, bo
jak tu nagle wejdzie i zobaczy takiego smutaska, to się pewno
odkocha.
-Suki! Jesteś potworem –
zarzuciłem jej. Już otwierałem buzię, żeby ją wygonić, ale ona
wstała i złapała mnie za dłoń mówiąc
-Choi, jesteś super
facetem, więc przestań się mazać. Tak już wychodzę...- puściła
moją rękę i udała się w stronę wyjścia.
-Dziękuję-powiedziałem
gdy tylko usłyszałem trzaśnięcie drzwi.
***
-Wieczór trzydziesty
pierwszy sierpnia, 2015 rok. Światło znikło, a wraz z nim moja
nadzieja. Tak długo dawało mi się cieszyć, a jednocześnie być
zdenerwowanym możliwością zobaczenia Hinami, a teraz wszystko
zniknęło. Czuję się jakbym śnił i miał się zaraz obudzić. To
naprawdę nie do zniesienia...
-Hej! Choi! Nie smuć się.
Wierzę, że jutro będzie jeszcze lepiej niż ostatnio, a
dzisiejszy dzień to tylko efekt przejściowy. Uwierz mi proooooszę.
-No dobrze, ale trzymam
cię za słowo. Jak jutro na spacerze mi się nie poprawi to będzie
wszystko na ciebie.
-Okej -Zaśmiała się – Przyjmę wszystko na klatę
***
-Pierwszy września, 2015
rok. Zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego przyszła do mnie Suki i
zabrała mnie na spacer. Czułem się wspaniale, bowiem jak obiecała było jeszcze lepiej. Jak przez bardzo gęstą mgłę
zobaczyłem mlecznozieloną trawę i mlecznobrązowego kuca. Wszystko
było bardzo zamazane, ale ja już prawie widzę!
-Widzisz! Mówiłam, że
będzie już tylko lepiej- zaśmiała się- Ale teraz już powinieneś
się położyć, jutro czeka cię ciężki dzień.
-Co? Co jutro będzie? Mów
Suki, mów.
-Yyy no... nic takiego.
Emir coś mówił o...o jakiś badaniach czy coś...
-Aaa, no...dobrze.
-Emy, to może ja już
pójdę. Karaluchy po poduchy Choi.
-Tak... dobranoc-
odpowiedziałem ciut bardziej apatycznie niż chciałem.
***
-Drugi września, 2015
rok. Mój wzrok poprawił się na tyle, że sam mogę napisać coś
w tym dzienniku. Moje litery są ogromne i koślawe, ale duma jaką
właśnie tryskam jest nie do opisania.
Zamknąłem zeszyt i
odłożyłem go na szafkę nocną. Ułożyłem się wygodnie i
czekałem, aż przyjdzie doktor Emir, bo Suki mówiła coś o
badaniach.
Wyczekałem się bardzo
długo, ale ani Emir, ani Suki nie przyszli. W końcu zmęczony
zasnąłem. Obudził mnie wrzask ludzi krzyczących głośno
,,Niespodzianka”. No tak. Tego dnia miałem urodziny. Postanowiłem
nie otwierać oczu i wybadać, czy w tłumie w moim pokoju znajduje
się Hinami. Właśnie ją chciałem zobaczyć jako pierwszą.
Zawołałem do siebie Suki, której głos był bardzo donośny i ją
jako pierwszą usłyszałem.
-Co?- zapytała jak zawsze
prze uprzejmie
-Jest tu Hinami?
-Nie!
-Och...
Szkoda...-posmutniałem
-Żartuję głąbie!
Pewnie, że jest.
-Zawołasz ją blisko
mnie?
-A co chcesz jej złożyć
urodzinowego buziaka?
-Suki..-Wysyczałem
-No dobrze dobrze już
wołam.
Hinami podeszła do mnie
i złapała mnie za dłoń. Poczułem jej malinowy zapach i
otworzyłem oczy. Serce dudniło mi jak oszalałe. Dreszcze
przechodziły mi po całym ciele, a gdy ją ujrzałem machina życia
stanęła. W płucach zabrakło powietrza. W gardle stanęła gula.
Hinami była piękna. Ubrana w migdałową sukienkę z kwiatkiem w
czarnych włosach lekko upiętych z tyłu głowy. Czarne oczy
idealnie podkreślone kontrastowały z jasną karnacją. Hinami była
przepiękna. Spojrzała na mnie ciekawie i poruszyła się na łóżku.
Odzyskałem głos, oddech, a serce znów zaczęło swoją mozolną
pracę.
-Jesteś...jesteś taka
piękna Hinami- z moich oczy poleciały łzy. Zacząłem płakać jak
oszalały, nie ze smutku tylko wzruszenia i szczęścia. Po chwili
dołączyła do mnie dziewczyna.
-O Boże Choi! Ty widzisz
– mówiła przez łzy. Objąłem ją mocno i odpowiedziałem
-Tak widzę- Po czym
złączyliśmy nasze usta w jedno. Najpierw niepewnie i powoli, potem
coraz pewniej. Zostaliśmy nagrodzeni brawami reszty osób z pokoju.
Byłem pewien, że było to zainicjowane przez Suki, moją
przyjaciółkę.
Nammi
niedziela, 13 września 2015
Szmaragdowe oczy 9
Dzień dobry...albo dobry wieczór. Jeszcze raz przepraszam za ten mały poślizg *_* , ale mam nadzieję na wybaczenie :) W weekend maiłam odrobinę wolnego czasu, dlatego udało mi się napisać tą krótką (zajęła mi 2,5 strony w wordzie), pełną uczuć (ta, jasne...) notkę. Dlatego bez zbędnego gadania! Miłego czytania SO 9 :)
,,Szmaragdowe
oczy IX”
Ostatni
miesiąc minął całkiem szybko. Za dwa dni miałem mieć już
trzecie naświetlanie. Doktor Emir mówił, że podobno mój guz
trochę się zmniejszył. Mimo wszystko trudno było mi w to uwierzyć
bo cały czas nie widziałem. Spotkałem się kilka razy z Haru, ale
nasze rozmowy nie zmieniły się od czasów tego felernego wypadku,
natomiast Hinami... Z tą dziewczyną rozmawiało mi się coraz
lepiej. Byłem mega zaskoczony gdy powiedziała, że dalej chce się
ze mną przyjaźnić. Obawiałem się najgorszego. Wyśmiania,
zniewagi i odrzucenia, a w zamian dostałem przyjaźń i dobro.
Owszem, nie obyło się bez problemów...
(...)
-Choi?-zapytała
piskliwym głosikiem
-Taaaak?-odpowiedziałem
pytaniem
-Czy
rozmawialiśmy już na temat twojej orientacji?
-Ymy...yyy.
No tak...hmmm...połowicznie-odchrząknąłem
-Ech...-westchnęła-
bo wiesz...
-No
nie do końca-burknąłem w odpowiedzi
-To
bo to jest trudne do ubrania w słowa, nie wiem jak to przekazać-
odpowiedziała wymijająco
-To
zacznij od początku-zachęciłem
-No
dobrze, ale słuchaj i nie przerywaj!
-Mhm-mruknąłem
i ułożyłem się wygodniej na pościeli szykując się na długi
monolog.
-A
więc!
-Zdania
nie zaczynamy od...Ałł
-Mówiłam
nie przerywaj- warknęła szturchając mnie w ramię.
-A
więc!-wzięła głębszy oddech- od pewnego czasu wydaje mi się, że
mam zadatki na... no na homofoba.
-Co?-wypaliłem,
ale szybko zasłoniłem usta dłonią dając znak Hinami, żeby
mówiła dalej.
-Znaczy,
no nigdy nie przepadałam za towarzystwem gejów i lesbijek... za bi
też nie koniecznie, ale do metro to nie miałam nic...zupełnie
nic...dziwne- znów wzięła głębszy oddech- wracając... myślałam
nad tym dość intensywnie i wiesz, no niby nie mam nic przeciwko,
ale jednak jest coś co mnie niepokoi i odrzuca. Są rzeczy, których
po prostu nie mogę zdzierżyć.- złapała mnie za rękę- Ja
naprawdę nie mam nic przeciwko, ale nigdy w życiu nie spotkałam
żadnego homoseksualisty. Zawsze uważałam się za osobę
tolerancyjną i... no cóż gdy przyszło mi się zetknąć z inną
orientacją, mówię tu o tobie Choi, zareagowałam jak zareagowałam.
Jednak mimo wszystko myślę, że nie będziemy mogli się
przyjaźnić. Mój rozum nakazuje mi dystans, ale serce...
Nie
czekając na jej dalsze słowa ścisnąłem mocniej jej dłoń, a
drugą ręką odnalazłem policzek. Zbliżyłem się i dotknąłem,
ledwo musnąłem go własnymi ustami. Odsunąłem się, trochę
odurzony zapachem jej słodkich malinowych perfum.
-A
co powiedziałabyś o geju, który zaprzestaje być sobą w
towarzystwie tak przekonującej osoby, jak ty?
-Choi,
ja...
-Nic
nie mów, teraz ja będę prowadził monolog.- odchrząknąłem i
wypuściłem powietrze- spokojnie, będzie krótki- Hinami zaśmiała
się- Prawda jest taka, że przy tobie czuję się wspaniale. Kiedy
mogę dotknąć twojej skóry, poczuć ten malinowy zapach.
Wiedziałaś, że maliny to moje ulubione owoce?
-Nie...
-Dobrze,
ale nie odchodźmy od tematu. Przy tobie czuję się bezpiecznie i
wyjątkowo. Doceniłaś mnie bez względu na to jaki jestem. A ja
doceniłem ciebie nie wiedząc jak wyglądasz. Na prawdę jesteś dla
mnie niesamowita. Już od jakiegoś czasu czuję, że się zmieniam,
więc proszę cię nie zostawiaj mnie i stań się osobą bliską
memu sercu...-dziewczyna zachlipała cicho- zbyt ckliwie co?
Hinami
przytuliła mnie mocno obiecując że mnie nie zostawi i będziemy
przyjaciółmi.
(...)
Nammi
Nammi
piątek, 11 września 2015
Brak notki :/
Witam i ogłaszam wszem i wobec iż dziś notka się nie pojawi. Przepraszam za ten mały poślizg baaaaardzo serdecznie, ale każdy może mieć zwiechę intelektualną, nie? W dodatku rozpoczął się Nowy rok szkolny, a moja matematyczka przyprawia mnie o dreszcze i nie mam czasu nawet otworzyć laptopa.
Dlatego jeszcze raz naprawdę psieprasiam i mam nadzieję że już niedługo wstawię 9 część SO, a skoro już przy tym jesteśmy to chciałabym nadmienić, że opowiadanie zmierza już ku końcowi...
Nammi
Dlatego jeszcze raz naprawdę psieprasiam i mam nadzieję że już niedługo wstawię 9 część SO, a skoro już przy tym jesteśmy to chciałabym nadmienić, że opowiadanie zmierza już ku końcowi...
Nammi
wtorek, 1 września 2015
Szmaragdowe Oczy 8
Dzień Dobry! Witam serdecznie, w ten jakże piękny dzień ;) Dziś 1 września, czyli dziesiąty dzień po dodaniu 7 części SO :D. A tak w ogóle, jak na ironię, u mnie wczoraj tj 31.08 było 40○C. Cieeeeeplutko ~.~. Ale dość mojego bezsensownego gadania, pewnie chcecie czytać (ma wielką nadzieje, że chcecie), ale zanim, to mam dla was niespodziankę (no powiedzmy)
Oto ona : okładka do SO :)
...........................................................................................................
to była za łza... Biło od niej gorąco i była mokra, a gdy się
uwolniła dała ogromną ulgę. Haru starł ją szybko prosząc abym się
nie poddawał, po czym wybiegł płacząc. Zostawił mnie z lekarzem
i cicho pochlipującą w kącie mamą.
(Tekst może nie pasuje idealnie, ale melodia na pewno... nie praktykuję dodawania muzyki do tekstu ale w tym wypadku nie mogłam się powstrzymać)
Odnalazłem jej dłoń i zacisnąłem na swojej. Trwaliśmy tak chwilę
po czym dziewczyna się odezwała.
Nammi
*-ojciec, może być zrozumiane dwojako, jako ojciec Choiego i jako
Ojciec czyli Bóg.
Oto ona : okładka do SO :)
...........................................................................................................
,,Szmaragdowe oczy VIII”
-To
nowotwór
mózgu.
-Co? Nie, nie, nie i
jeszcze raz nie. To na pewno pomyłka, a...albo
jakiś żart. Nie,
to...to niemożliwe. Jak? Dlaczego? Przecież on nic
złego nie
zrobił! Dlaczego go karzesz? Dlaczego jesteś tak
niesprawiedliwy?
-Haru...- dotknąłem
jego ramienia, aby zbliżył się i usłyszał mój
szept- Ktoś mi
kiedyś powiedział, że Bóg nakłada największe
cierpienie i trud,
na tych najsilniejszych. To...to jest dla mnie dar.
Dar od mojego
ojca*. - po policzku spłynęła mi łza. Nie wiem, co
to była za łza... Biło od niej gorąco i była mokra, a gdy się
uwolniła dała ogromną ulgę. Haru starł ją szybko prosząc abym się
nie poddawał, po czym wybiegł płacząc. Zostawił mnie z lekarzem
i cicho pochlipującą w kącie mamą.
-Jak ma pan na imię?
-Ymy, nazywam się
Emir.
-Ma pan dzieci?
-Tak, mam córkę,
która często do mnie przychodzi i pewnie będzie
chciała cię
poznać, oraz syna. Jest w twoim wieku. Ma niebieskie
włosy i
kolczyk w nosie, Hehe
-Jak pan widzi ja
też mam o kolczykowaną twarz. Pewnie ich pan
mocno kocha... a żona?
Ma pan żonę?
-Miałem, ale ona...
odeszła. Zmarła na pewną zakaźną chorobę w
Afryce. Była tam
pielęgniarką.
-Współczuję Panu
tej straty. Na prawdę... nie chciałem
-Nie szkodzi, będzie
już 5 lat odkąd zginęła.
-Heh, to podobnie
jak u mnie... z tym, że mój tata nie żyje od
jakiegoś roku.
Bardzo mi go brakuje.
-Rozumiem. Chciałbyś
jeszcze czegoś, bo będę musiał iść
przygotować salę do
twojego badania.
-Nie chyba nie...
ale będziemy mogli jeszcze porozmawiać?
-Jasne,
że tak. Zaraz przyjdzie do ciebie Lucía
i wszystkim się
zajmie. To do zobaczenia.
***
-Hinami? Tak?
-Mhm- odpowiedziała
dziewczyna
-Powiesz mi jak
wyglądasz?...
-Yyy...trochę
dziwne pytanie. Nie widzisz?
-Tak się składa,
że nie...
-Och. Nie chciałam.
Przepraszam Choi.
-Nie szkodzi. Twój
tata dużo o tobie mi nie powiedział, a
chciałbym wiedzieć jak
wygląda osoba, z którą rozmawiam...
dziwne, co?
-Nie wcale nie-
zarzekała się- no dobrze! to... mam czarne włosy,
czarne oczy,
jasną skórę, małe uszy, długie palce... Mam na sobie
białą
sukienkę w niebieskie kwiaty, białe trampki i chyba tyle-
skończyła
i zaczęła mówić bardziej beztroskim tonem.
-A wzrost? Ile
mierzysz?
-Heh...niewiele.
Metr pięćdziesiąt pięć.
-No tak, a właściwie
czemu zawdzięczam twoją wizytę?
-Lubię odwiedzać
pacjentów taty, poza tym trochę mi się nudzi.
-Cześć!-usłyszeliśmy,
niepewny, acz za dobrze znany mi głos. Do
sali wszedł Inu.
-Hinami... mogłabyś
nas zostawić samych na dziesięć minut? Nie
więcej! Proszę...
-Hah, no dobrze. Ale
tak dokładnie, dziesięć minut?-skinąłem
głową
(Tekst może nie pasuje idealnie, ale melodia na pewno... nie praktykuję dodawania muzyki do tekstu ale w tym wypadku nie mogłam się powstrzymać)
Maître Gims - Longue vie
-Więc...-zacząłem-
chciałbym żebyś mi coś wyjaśnił
-Ttak?
-Po
pierwsze dlaczego jesteś taki niepewny. Nie takiego Inu
pamiętam.
-Tto
dla tego, że się denerwuję...
-Hahah
czym?- zapytałem z ironią
-No
tą rozmową i twoim obecnym stanem. Jjesteś ślepy!
-Nie
ślepy, jak już to niewidomy- warknąłem- Po drugie czemu
jesteś w
szpitalu tak długo?
-W
pewnym sensie... jakby to ująć...no to przez ciebie i przy takiej
świetnej okazji robią mi badania okresowe. Wszystko?
-Chciałbyś-prychnąłem-
co się stało na tej przeklętej imprezie?
Dobrze wiedziałeś o
mojej przeszłości o tym jak na mnie wpłynie
taka wiadomość. Co
ty sobie myślałeś, a właściwie czy w ogóle o
mnie pomyślałeś?
-...
-Heh,
nie? No powiedz coś wreszcie!
-I
tak już narobiłem wyjątkowo dużo złego. Nie dość, że wbiłem
ci
sztylet w serce...nie chcę go teraz jeszcze przekręcać.
-Och
jaka piękna metafora...- prychnąłem-załącza ci się tryb
dobrego
człowieka? Mów, bo się wkurzę!-byłem już naprawdę zły.
-Ja
nie chciałem żeby się to stało...
-No
taaaak. Pewnie, przecież nikt nie planuje zdrady- wysyczałem
przez
zaciśnięte zęby.
-A...ale
tto nie tak. Tto on zaczął...
-Więc
jednak on. KTO?
-Rrr...
-Mów!!!-wrzasnąłem
podrywając się z pozycji leżącej, ciągnąc za
sobą wszystkie
przewody, które dostarczały mi potrzebnych
elementów. Opadłem
ciężko z powrotem na posłanie i w tym
momencie otworzyły się
drzwi do sali. Do środka wpadło kilka
osób i poprosiło Inu o
wyjście. Słyszałem wśród tych głosów
doktora Emira, Lucíę
i Hinami, która ze mną została. Dziewczyna
usiadła na brzegu
łóżka i nic nie mówiła. Nie odzywała się. Była.
Dla mnie to
wystarczyło. Znałem ją dopiero chwilkę, ale ta
chwilka sprawiła,
że czułem się przy niej naprawdę bezpiecznie.
Odnalazłem jej dłoń i zacisnąłem na swojej. Trwaliśmy tak chwilę
po czym dziewczyna się odezwała.
-Ty
naprawdę jesteś g...gejem?
-Tak.
Naprawdę.
-Och...-wypuściła
powietrze po czym puściła moją dłoń i
podniosła się z
łóżka-ja...ja muszę się przejść- wyznała.
-Idź,
tylko proszę wróć chociażby po to aby się pożegnać –
spuściłem głowę.
-Dobrze
wró...-zawahała się -wróccę.
Po
jakiejś godzinie, którą spędziłem na rozmyślaniu czemu tak
bardzo zrobiło mi się przykro gdy potwierdziłem domysły Hinami.
Ktoś wszedł do sali.
-Hinami?-
podniosłem głowę z poduszki, aby lepiej słyszeć i być
twarzą
do rozmówcy.
-Nie,
chociaż byłeś blisko.-odpowiedział mi doktor Emir, który
właśnie
przyszedł. Opuściłem głowę na poduszkę tracąc cały
entuzjazm.- Mam dla ciebie parę informacji.
-Och
świetnie. To kiedy będę widział?
-Słuchaj!
Mamy już zaplanowane leczenie dla ciebie, więc słuchaj
uważnie.
Po pierwsze dostaniesz 5 cykli radioterapii, aby
zmniejszyć twojego
guza, jeżeli wystarczająco dobrze pójdzie
możesz odzyskać wzrok.
Po okresie dwóch miesięcy będziemy
musieli cię poddać operacji i
wyciąć tego złoczyńcę. Następnie
czeka cię rehabilitacja ze
względu na paraliż, który u ciebie
wystąpił.
-A
potem?
-A
potem będziesz brykał jak nowo narodzony źrebaczek- zaśmiał
się,
a potem poklepał mnie po głowie.- Zobaczę czy Hinami
wróciła już
ze spaceru.
Doktor
Emir wyszedł i zostawił mnie samego w sali. Nagle dotarło
do mnie,
że jestem chory. Uderzyło mnie to z tak wielką mocą i
sprawiło,
że łzy znowu nakreśliły tylko im znane kształty na mojej
twarzy.
Dotarło do mnie że mogę umrzeć. Heh, paradoksalne, bo
jeszcze nie
dawno właśnie tego chciałem. Z tego stanu wyratował
mnie Inu i po
części dzięki niemu znalazłem się w odpowiednim
miejscu w
odpowiedniej chwili. Przez te kilka tygodni zdarzyło się
o wiele
więcej niż w ciągu całego mojego życia. Znalazłem
chłopaka i
go straciłem, znalazłem przyjaciółkę, straciłem miłość
mojego życia oraz szansę na nową, dobrą znajomość, okazało się
że jestem chory i ocieram się o śmierć w dodatku nie widzę i nie
mogę ruszyć połową ciała. Moje życie to bagno z którego nie
mogę wyjść. Za bardzo się szamoczę, aby chciało mnie wypuścić.
Muszę się mu poddać i nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie
podejmować nieodpowiedzialnych i samolubnych decyzji. Czas
pomyśleć
o życiu jako o szansie. Ta choroba jest moim
drogowskazem. Mogę żyć
jak wcześniej lub obrać inną, słuszną
ścieżkę która została
dla mnie wytyczona. Koniec z użalaniem się
nad sobą. Nadchodzi
nowa era i nowe szanse. Muszę z tego
skorzystać.
Ponownie
otworzyły się drzwi do sali. Tym razem powoli i
dyskretnie, tak, że
gdyby nie skrzypnięcie zawiasów nie
usłyszałbym tego manewru.
Niepewne, lekkie kroki i zapach malin
utwierdziły mnie w
przekonaniu, że to Hinami. Tak, ta urocza
dziewczyna pachniała
malinami, najsłodszym owocem jaki
znałem. Zdałem sobie sprawę, że
płaczę, a Hinami nie może mnie
zobaczyć w takim stanie.
Odwróciłem głowę zaciągając się
głęboko powietrzem, co ku
mojemu nieszczęściu zabrzmiało jak
szloch.
-Czemu
płaczesz? Co się stało? Choi!-Podbiegła do mnie i wzięła
w
ramiona
-Dotarło
do mnie, że jestem śmiertelnie chory. Ja umrę Hinami.
Słyszysz?
Umrę!
-Nie
mów tak. Mój tata zrobi wszystko, żebyś żył. Nie pozwoli Ci
umrzeć. Nie umrzesz Choi! Na pewno się to nie stanie.- objęła
mnie mocniej a ja płakałem w jej ubranie. Łkałem, aż w końcu
udało mi się zasnąć w ramionach Hinami. Mój Boże, co się
właśnie stało?
Nammi
*-ojciec, może być zrozumiane dwojako, jako ojciec Choiego i jako
Ojciec czyli Bóg.
Subskrybuj:
Posty (Atom)