poniedziałek, 21 września 2015

Szmaragdowe oczy 10

 Cześć Wam. Ogłaszam wszem i wobec, że to ostatnia część  Szmaragdowych Oczu. Możliwe, że pojawi się niedługo epilog, ale nie gwarantuję.  Dla wszystkich którzy nie bardzo się orientują w czasie przebiegu opowiadania opublikuję jego kalendarium. A teraz coś dla mnie. :) Chciałabym żebyście pod postem napisali 1.Czy opowiadanie wam się podobało, 2.Kogo lubicie najbardziej i 3.Kogo nie lubicie najbardziej. 
                          Czas na 10 :D 

                                                                                                         

              ,,Szmaragdowe Oczy X”

-Wczesny ranek, dwudziesty ósmy sierpnia, rok 2015... to tak w kwestii wstępu. Dzisiaj rano zobaczyłem przebłysk światła, niewielki, ale to zawsze coś. Obudziła się we mnie nadzieja.
-Co? Czemu mi nie powiedziałeś Choi? Wszyscy czekaliśmy na ten moment, a ty nikomu nie powiedziałeś?
-Suki! Masz pisać, a nie komentować. Czy nie mogłabyś wziąć przykładu z Hinami? Jest tak cicho jakby jej nie było...-rozmarzyłem się
-Bo jej tu nie ma głąbie- Suki puknęła mnie w czoło
-Nie prawda!- oburzyłem się- jest tutaj!- wskazałem na swoje serce.
-Agrh! Mógłbyś już przestać. Robi mi się nie dobrze jak tak do siebie słodzicie, chociaż z tej Hinami niezła lala, nie dziwię ci się -zachichotała
-Suki, pragnę ci przypomnieć, że nigdy nie widziałem Hinami, a mimo wszystko... a ty już dobrze wiesz co! Kończmy tą bezsensowną rozmowę.
-Dobra dobra. Co mam więcej napisać w tym twoim pamiętniczku?
-To nie pamiętnik tylko dziennik!- poczułem, że robią mi się czerwone policzki- Pamiętniki są różowe i należą do małych księżniczek lub elficzek, a dzienniki są na przykład brązowe i należą do prawdziwych mężczyzn.
-Zapomniałeś dodać ,,takich jak ja”- powiedziała z rozbawieniem
-Bardzo śmieszne Suki, bardzo... a co do dziennika to nic. Na dziś tyle wystarczy. Żegnam cię.
-No! Jeszcze mnie wygoń...
-Nie wyganiam cię, tylko uprzejmie wypraszam z mojej celi.
-Hahaha. Czujesz się jak więzień w tym szpitalu, co?
-Dziwisz się? Nie pozwalają mi wyściubić nosa spod kołdry – burknąłem, a potem uśmiechnąłem się chytrze
-O! Choi coś knuje- Zaśmiała się Suki
-Suuuki- zacząłem- wiesz jak bardzo cię lubię...
-No gadaj już czego chcesz.- rozkazała
-Załatwisz mi jakiś spacer?
-Ale jak ty chcesz wyjść na spacer jak nie możesz chodzić?
-To nie ma znaczenia, nie wiem o kulach, na wózku? Coś się wymyśli.
-Dobra, dobra! Pogadam z Emirem, może się zgodzi. W końcu chodzisz z jego córką.
-O tak...-uśmiechnąłem się – wiesz może kiedy Hinami wraca z tej wycieczki?
-Nie, ale jak kocha to zadzwoni, nie?- zaśmiała się widząc moją skwaszoną minę i wyszła.
Bardzo lubiłem towarzystwo Suki. Była takim promyczkiem rozświetlającym moje ciemne spojrzenie. Jej słowa były bardzo kojące, a ja mogłem się przy niej otworzyć. Była moją najlepszą przyjaciółką. Pomyśleć, że tyle czasu się znaliśmy, a tak naprawdę poznaliśmy niedawno. Gdy przypominam sobie jak Suki odgrywała jakąś rolę, znęcając się nad Haru... Właśnie gdzie on się podziewa?
***
-Dwudziesty dziewiąty sierpnia, 2015 rok. Światło przebijające się przez moje oczy jest coraz silniejsze. Wczoraj był to zaledwie jeden jasny punkt na tle majestatycznej czerni, a dziś przypomina łunę bijącą z nieba w słoneczne, acz zachmurzone niebo. Nadzieja na odzyskanie wzroku rośnie, a wraz z nią rośnie pewnego rodzaju zdenerwowanie, moim pierwszym spotkaniem z Hinami oko w oko. Koniec.
-Wow, naprawdę mamy coraz większe szanse- skwitowała moją wypowiedź Suki.
-Hah, dzięki. Mogłabyś podać mi wodę?
-Jasne- podała mi butelkę
-Suki...
-Mhm
-Jak z moim spacerem?
-O cho...chorobcia
-Zapomniałaś?
-Przepraszam, już lecę...- i już jej nie było. Zostawiła mnie samego z butelka wody w ręku i głową pełną rozmyślań...


***
-Trzydziesty sierpnia, niedziela, 2015 rok. Światło nadal nie znika. Wciąż drąży korytarze w moim wzroku. Jest już coraz bliżej, tak jak coraz bliżej jest moje spotkanie z Hinami. Bardzo się nim denerwuję i mam ochotę stąd uciec, jednak nie mogę będąc przygwożdżonym do szpitalnego łóżka. Mam nadzieję,że niedługo będę mógł dotknąć zielonej trawy i poczuć na sobie promienie późno letniego słońca.
-Przyniosłam brzoskwinie, chcesz jedną?
-Tak, chętnie. Daj. A co z moim spacerem?
-Pójdziesz na niego 1 września
-Super- ucieszyłem się- a co u Hinami? Nadal do mnie nie zadzwoniła i przez ciebie zacząłem się obawiać, że ona ode mnie po prostu uciekła...
-Oj nie dramatyzuj tak. Hinami jest za granicą i pewnie nie chce cię naciągać na dodatkowe koszta.
-Ta, pewnie tak...
-Oj nie denerwuj się tak. Choi!
-Łatwo ci powiedzieć.
-Ej! Na pewno jej na tobie zależy- szturchnęła mnie łokciem – i weź się uśmiechnij, bo jak tu nagle wejdzie i zobaczy takiego smutaska, to się pewno odkocha.
-Suki! Jesteś potworem – zarzuciłem jej. Już otwierałem buzię, żeby ją wygonić, ale ona wstała i złapała mnie za dłoń mówiąc
-Choi, jesteś super facetem, więc przestań się mazać. Tak już wychodzę...- puściła moją rękę i udała się w stronę wyjścia.
-Dziękuję-powiedziałem gdy tylko usłyszałem trzaśnięcie drzwi.


***
-Wieczór trzydziesty pierwszy sierpnia, 2015 rok. Światło znikło, a wraz z nim moja nadzieja. Tak długo dawało mi się cieszyć, a jednocześnie być zdenerwowanym możliwością zobaczenia Hinami, a teraz wszystko zniknęło. Czuję się jakbym śnił i miał się zaraz obudzić. To naprawdę nie do zniesienia...
-Hej! Choi! Nie smuć się. Wierzę, że jutro będzie jeszcze lepiej niż ostatnio, a dzisiejszy dzień to tylko efekt przejściowy. Uwierz mi proooooszę.
-No dobrze, ale trzymam cię za słowo. Jak jutro na spacerze mi się nie poprawi to będzie wszystko na ciebie.
-Okej -Zaśmiała się – Przyjmę wszystko na klatę


***
-Pierwszy września, 2015 rok. Zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego przyszła do mnie Suki i zabrała mnie na spacer. Czułem się wspaniale, bowiem jak obiecała było jeszcze lepiej. Jak przez bardzo gęstą mgłę zobaczyłem mlecznozieloną trawę i mlecznobrązowego kuca. Wszystko było bardzo zamazane, ale ja już prawie widzę!
-Widzisz! Mówiłam, że będzie już tylko lepiej- zaśmiała się- Ale teraz już powinieneś się położyć, jutro czeka cię ciężki dzień.
-Co? Co jutro będzie? Mów Suki, mów.
-Yyy no... nic takiego. Emir coś mówił o...o jakiś badaniach czy coś...
-Aaa, no...dobrze.
-Emy, to może ja już pójdę. Karaluchy po poduchy Choi.
-Tak... dobranoc- odpowiedziałem ciut bardziej apatycznie niż chciałem.


***
-Drugi września, 2015 rok. Mój wzrok poprawił się na tyle, że sam mogę napisać coś w tym dzienniku. Moje litery są ogromne i koślawe, ale duma jaką właśnie tryskam jest nie do opisania.
Zamknąłem zeszyt i odłożyłem go na szafkę nocną. Ułożyłem się wygodnie i czekałem, aż przyjdzie doktor Emir, bo Suki mówiła coś o badaniach.
Wyczekałem się bardzo długo, ale ani Emir, ani Suki nie przyszli. W końcu zmęczony zasnąłem. Obudził mnie wrzask ludzi krzyczących głośno ,,Niespodzianka”. No tak. Tego dnia miałem urodziny. Postanowiłem nie otwierać oczu i wybadać, czy w tłumie w moim pokoju znajduje się Hinami. Właśnie ją chciałem zobaczyć jako pierwszą. Zawołałem do siebie Suki, której głos był bardzo donośny i ją jako pierwszą usłyszałem.
-Co?- zapytała jak zawsze prze uprzejmie
-Jest tu Hinami?
-Nie!
-Och... Szkoda...-posmutniałem
-Żartuję głąbie! Pewnie, że jest.
-Zawołasz ją blisko mnie?
-A co chcesz jej złożyć urodzinowego buziaka?
-Suki..-Wysyczałem
-No dobrze dobrze już wołam.
Hinami podeszła do mnie i złapała mnie za dłoń. Poczułem jej malinowy zapach i otworzyłem oczy. Serce dudniło mi jak oszalałe. Dreszcze przechodziły mi po całym ciele, a gdy ją ujrzałem machina życia stanęła. W płucach zabrakło powietrza. W gardle stanęła gula. Hinami była piękna. Ubrana w migdałową sukienkę z kwiatkiem w czarnych włosach lekko upiętych z tyłu głowy. Czarne oczy idealnie podkreślone kontrastowały z jasną karnacją. Hinami była przepiękna. Spojrzała na mnie ciekawie i poruszyła się na łóżku. Odzyskałem głos, oddech, a serce znów zaczęło swoją mozolną pracę.
-Jesteś...jesteś taka piękna Hinami- z moich oczy poleciały łzy. Zacząłem płakać jak oszalały, nie ze smutku tylko wzruszenia i szczęścia. Po chwili dołączyła do mnie dziewczyna.
-O Boże Choi! Ty widzisz – mówiła przez łzy. Objąłem ją mocno i odpowiedziałem

-Tak widzę- Po czym złączyliśmy nasze usta w jedno. Najpierw niepewnie i powoli, potem coraz pewniej. Zostaliśmy nagrodzeni brawami reszty osób z pokoju. Byłem pewien, że było to zainicjowane przez Suki, moją przyjaciółkę. 

                                                                           Nammi

2 komentarze:

  1. 1. Opowiadanie bardzo mnie wciągnęło głównie z powodu ciekawej i wartkiej akcji. Za każdym razem gdy wydawało mi się, że wiem co dalej nastąpi, akcja tak szybko i nagle zmieniała kierunek, iż niejednokrotnie byłem bardzo zaskoczony. Dodatkowo, bohaterowie - ich osobowości - były ukazane w niezwykle prawdziwy sposób, zupełnie jakbym ich wszystkich znał i miał z nimi styczność na co dzień, pomimo iż to opowieść z zupełnie innego kręgu kultury. Świetna robota!

    2. Najbardziej do gustu przypadła mi Hinami - zawsze pomocna, dowcipna i wesoła. Prawdziwe oparcie dla Choi'a.

    3. Może to być dla wielu zaskoczeniem ale najbardziej nie lubiłem Choi'a! Uważałem go za pozbawionego serca, zimnego narcyza, ignorującego przyjaciół w trudnych momentach życia i szukającego ciągle czegoś nowego, jakiegoś urojonego szczęścia, choć prawdziwy skarb miał już wiele razy: znajomości z Haru i Hinami.

    Tak na koniec chciałem Ci Nammi pogratulować świetnej (mam nadzieję nie ostatniej) opowieści i podziękować za świetną rozrywkę jaką przyniosło mi czytanie Twojej opowieści. Brawo, brawo, brawo! Pisz dalej koniecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeejku <3 dziękuję ci za tę miłe słowa. Mam już w zanadrzu kolejne opowiadanie, ale to w swoim czasie ;). Bardzo się cieszę, ze opko przypadło ci do gustu
      Do następnego Nammi

      Usuń