Cześć Wam. Ogłaszam wszem i wobec, że to ostatnia część Szmaragdowych Oczu. Możliwe, że pojawi się niedługo epilog, ale nie gwarantuję. Dla wszystkich którzy nie bardzo się orientują w czasie przebiegu opowiadania opublikuję jego kalendarium. A teraz coś dla mnie. :) Chciałabym żebyście pod postem napisali 1.Czy opowiadanie wam się podobało, 2.Kogo lubicie najbardziej i 3.Kogo nie lubicie najbardziej.
Czas na 10 :D
,,Szmaragdowe Oczy
X”
-Wczesny ranek,
dwudziesty ósmy sierpnia, rok 2015... to tak w kwestii wstępu.
Dzisiaj rano zobaczyłem przebłysk światła, niewielki, ale to
zawsze coś. Obudziła się we mnie nadzieja.
-Co? Czemu mi nie
powiedziałeś Choi? Wszyscy czekaliśmy na ten moment, a ty nikomu
nie powiedziałeś?
-Suki! Masz pisać, a nie
komentować. Czy nie mogłabyś wziąć przykładu z Hinami? Jest tak
cicho jakby jej nie było...-rozmarzyłem się
-Bo jej tu nie ma głąbie-
Suki puknęła mnie w czoło
-Nie prawda!- oburzyłem
się- jest tutaj!- wskazałem na swoje serce.
-Agrh! Mógłbyś już
przestać. Robi mi się nie dobrze jak tak do siebie słodzicie,
chociaż z tej Hinami niezła lala, nie dziwię ci się -zachichotała
-Suki, pragnę ci
przypomnieć, że nigdy nie widziałem Hinami, a mimo wszystko... a
ty już dobrze wiesz co! Kończmy tą bezsensowną rozmowę.
-Dobra dobra. Co mam
więcej napisać w tym twoim pamiętniczku?
-To nie pamiętnik tylko
dziennik!- poczułem, że robią mi się czerwone policzki-
Pamiętniki są różowe i należą do małych księżniczek lub
elficzek, a dzienniki są na przykład brązowe i należą do
prawdziwych mężczyzn.
-Zapomniałeś dodać
,,takich jak ja”- powiedziała z rozbawieniem
-Bardzo śmieszne Suki,
bardzo... a co do dziennika to nic. Na dziś tyle wystarczy. Żegnam
cię.
-No! Jeszcze mnie wygoń...
-Nie wyganiam cię, tylko
uprzejmie wypraszam z mojej celi.
-Hahaha. Czujesz się jak
więzień w tym szpitalu, co?
-Dziwisz się? Nie
pozwalają mi wyściubić nosa spod kołdry – burknąłem, a potem
uśmiechnąłem się chytrze
-O! Choi coś knuje-
Zaśmiała się Suki
-Suuuki- zacząłem- wiesz
jak bardzo cię lubię...
-No gadaj już czego
chcesz.- rozkazała
-Załatwisz mi jakiś
spacer?
-Ale jak ty chcesz wyjść
na spacer jak nie możesz chodzić?
-To nie ma znaczenia, nie
wiem o kulach, na wózku? Coś się wymyśli.
-Dobra, dobra! Pogadam z
Emirem, może się zgodzi. W końcu chodzisz z jego córką.
-O tak...-uśmiechnąłem
się – wiesz może kiedy Hinami wraca z tej wycieczki?
-Nie, ale jak kocha to
zadzwoni, nie?- zaśmiała się widząc moją skwaszoną minę i
wyszła.
Bardzo lubiłem
towarzystwo Suki. Była takim promyczkiem rozświetlającym moje
ciemne spojrzenie. Jej słowa były bardzo kojące, a ja mogłem się
przy niej otworzyć. Była moją najlepszą przyjaciółką.
Pomyśleć, że tyle czasu się znaliśmy, a tak naprawdę poznaliśmy
niedawno. Gdy przypominam sobie jak Suki odgrywała jakąś rolę,
znęcając się nad Haru... Właśnie gdzie on się podziewa?
***
-Dwudziesty dziewiąty
sierpnia, 2015 rok. Światło przebijające się przez moje oczy jest
coraz silniejsze. Wczoraj był to zaledwie jeden jasny punkt na tle
majestatycznej czerni, a dziś przypomina łunę bijącą z nieba w
słoneczne, acz zachmurzone niebo. Nadzieja na odzyskanie wzroku
rośnie, a wraz z nią rośnie pewnego rodzaju zdenerwowanie, moim
pierwszym spotkaniem z Hinami oko w oko. Koniec.
-Wow, naprawdę mamy coraz
większe szanse- skwitowała moją wypowiedź Suki.
-Hah, dzięki. Mogłabyś
podać mi wodę?
-Jasne- podała mi butelkę
-Suki...
-Mhm
-Jak z moim spacerem?
-O cho...chorobcia
-Zapomniałaś?
-Przepraszam, już
lecę...- i już jej nie było. Zostawiła mnie samego z butelka wody
w ręku i głową pełną rozmyślań...
***
-Trzydziesty sierpnia,
niedziela, 2015 rok. Światło nadal nie znika. Wciąż drąży
korytarze w moim wzroku. Jest już coraz bliżej, tak jak coraz
bliżej jest moje spotkanie z Hinami. Bardzo się nim denerwuję i
mam ochotę stąd uciec, jednak nie mogę będąc przygwożdżonym do
szpitalnego łóżka. Mam nadzieję,że niedługo będę mógł
dotknąć zielonej trawy i poczuć na sobie promienie późno
letniego słońca.
-Przyniosłam brzoskwinie,
chcesz jedną?
-Tak, chętnie. Daj. A co
z moim spacerem?
-Pójdziesz na niego 1
września
-Super- ucieszyłem się-
a co u Hinami? Nadal do mnie nie zadzwoniła i przez ciebie zacząłem
się obawiać, że ona ode mnie po prostu uciekła...
-Oj nie dramatyzuj tak.
Hinami jest za granicą i pewnie nie chce cię naciągać na
dodatkowe koszta.
-Ta, pewnie tak...
-Oj nie denerwuj się tak.
Choi!
-Łatwo ci powiedzieć.
-Ej! Na pewno jej na tobie
zależy- szturchnęła mnie łokciem – i weź się uśmiechnij, bo
jak tu nagle wejdzie i zobaczy takiego smutaska, to się pewno
odkocha.
-Suki! Jesteś potworem –
zarzuciłem jej. Już otwierałem buzię, żeby ją wygonić, ale ona
wstała i złapała mnie za dłoń mówiąc
-Choi, jesteś super
facetem, więc przestań się mazać. Tak już wychodzę...- puściła
moją rękę i udała się w stronę wyjścia.
-Dziękuję-powiedziałem
gdy tylko usłyszałem trzaśnięcie drzwi.
***
-Wieczór trzydziesty
pierwszy sierpnia, 2015 rok. Światło znikło, a wraz z nim moja
nadzieja. Tak długo dawało mi się cieszyć, a jednocześnie być
zdenerwowanym możliwością zobaczenia Hinami, a teraz wszystko
zniknęło. Czuję się jakbym śnił i miał się zaraz obudzić. To
naprawdę nie do zniesienia...
-Hej! Choi! Nie smuć się.
Wierzę, że jutro będzie jeszcze lepiej niż ostatnio, a
dzisiejszy dzień to tylko efekt przejściowy. Uwierz mi proooooszę.
-No dobrze, ale trzymam
cię za słowo. Jak jutro na spacerze mi się nie poprawi to będzie
wszystko na ciebie.
-Okej -Zaśmiała się – Przyjmę wszystko na klatę
***
-Pierwszy września, 2015
rok. Zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego przyszła do mnie Suki i
zabrała mnie na spacer. Czułem się wspaniale, bowiem jak obiecała było jeszcze lepiej. Jak przez bardzo gęstą mgłę
zobaczyłem mlecznozieloną trawę i mlecznobrązowego kuca. Wszystko
było bardzo zamazane, ale ja już prawie widzę!
-Widzisz! Mówiłam, że
będzie już tylko lepiej- zaśmiała się- Ale teraz już powinieneś
się położyć, jutro czeka cię ciężki dzień.
-Co? Co jutro będzie? Mów
Suki, mów.
-Yyy no... nic takiego.
Emir coś mówił o...o jakiś badaniach czy coś...
-Aaa, no...dobrze.
-Emy, to może ja już
pójdę. Karaluchy po poduchy Choi.
-Tak... dobranoc-
odpowiedziałem ciut bardziej apatycznie niż chciałem.
***
-Drugi września, 2015
rok. Mój wzrok poprawił się na tyle, że sam mogę napisać coś
w tym dzienniku. Moje litery są ogromne i koślawe, ale duma jaką
właśnie tryskam jest nie do opisania.
Zamknąłem zeszyt i
odłożyłem go na szafkę nocną. Ułożyłem się wygodnie i
czekałem, aż przyjdzie doktor Emir, bo Suki mówiła coś o
badaniach.
Wyczekałem się bardzo
długo, ale ani Emir, ani Suki nie przyszli. W końcu zmęczony
zasnąłem. Obudził mnie wrzask ludzi krzyczących głośno
,,Niespodzianka”. No tak. Tego dnia miałem urodziny. Postanowiłem
nie otwierać oczu i wybadać, czy w tłumie w moim pokoju znajduje
się Hinami. Właśnie ją chciałem zobaczyć jako pierwszą.
Zawołałem do siebie Suki, której głos był bardzo donośny i ją
jako pierwszą usłyszałem.
-Co?- zapytała jak zawsze
prze uprzejmie
-Jest tu Hinami?
-Nie!
-Och...
Szkoda...-posmutniałem
-Żartuję głąbie!
Pewnie, że jest.
-Zawołasz ją blisko
mnie?
-A co chcesz jej złożyć
urodzinowego buziaka?
-Suki..-Wysyczałem
-No dobrze dobrze już
wołam.
Hinami podeszła do mnie
i złapała mnie za dłoń. Poczułem jej malinowy zapach i
otworzyłem oczy. Serce dudniło mi jak oszalałe. Dreszcze
przechodziły mi po całym ciele, a gdy ją ujrzałem machina życia
stanęła. W płucach zabrakło powietrza. W gardle stanęła gula.
Hinami była piękna. Ubrana w migdałową sukienkę z kwiatkiem w
czarnych włosach lekko upiętych z tyłu głowy. Czarne oczy
idealnie podkreślone kontrastowały z jasną karnacją. Hinami była
przepiękna. Spojrzała na mnie ciekawie i poruszyła się na łóżku.
Odzyskałem głos, oddech, a serce znów zaczęło swoją mozolną
pracę.
-Jesteś...jesteś taka
piękna Hinami- z moich oczy poleciały łzy. Zacząłem płakać jak
oszalały, nie ze smutku tylko wzruszenia i szczęścia. Po chwili
dołączyła do mnie dziewczyna.
-O Boże Choi! Ty widzisz
– mówiła przez łzy. Objąłem ją mocno i odpowiedziałem
-Tak widzę- Po czym
złączyliśmy nasze usta w jedno. Najpierw niepewnie i powoli, potem
coraz pewniej. Zostaliśmy nagrodzeni brawami reszty osób z pokoju.
Byłem pewien, że było to zainicjowane przez Suki, moją
przyjaciółkę.
Nammi
1. Opowiadanie bardzo mnie wciągnęło głównie z powodu ciekawej i wartkiej akcji. Za każdym razem gdy wydawało mi się, że wiem co dalej nastąpi, akcja tak szybko i nagle zmieniała kierunek, iż niejednokrotnie byłem bardzo zaskoczony. Dodatkowo, bohaterowie - ich osobowości - były ukazane w niezwykle prawdziwy sposób, zupełnie jakbym ich wszystkich znał i miał z nimi styczność na co dzień, pomimo iż to opowieść z zupełnie innego kręgu kultury. Świetna robota!
OdpowiedzUsuń2. Najbardziej do gustu przypadła mi Hinami - zawsze pomocna, dowcipna i wesoła. Prawdziwe oparcie dla Choi'a.
3. Może to być dla wielu zaskoczeniem ale najbardziej nie lubiłem Choi'a! Uważałem go za pozbawionego serca, zimnego narcyza, ignorującego przyjaciół w trudnych momentach życia i szukającego ciągle czegoś nowego, jakiegoś urojonego szczęścia, choć prawdziwy skarb miał już wiele razy: znajomości z Haru i Hinami.
Tak na koniec chciałem Ci Nammi pogratulować świetnej (mam nadzieję nie ostatniej) opowieści i podziękować za świetną rozrywkę jaką przyniosło mi czytanie Twojej opowieści. Brawo, brawo, brawo! Pisz dalej koniecznie ;-)
Jeeejku <3 dziękuję ci za tę miłe słowa. Mam już w zanadrzu kolejne opowiadanie, ale to w swoim czasie ;). Bardzo się cieszę, ze opko przypadło ci do gustu
UsuńDo następnego Nammi