1.Czy opowiadanie Wam się podoba i jaka jego część najbardziej?
2.Która postać przypadła wam najbardziej do gustu i dlaczego?
3.Której postaci nie lubicie i dlaczego?
Ewentualnie 4.Czy podoba ci się ten styl tzn. Pisanie w czasie teraźniejszym?
__________________________________________________
Rozdział 8
„Zaufanie raz stracone w
przyszłości będzie naruszone”
-On mi
tego nie wybaczy- krzyczę już jakby sama do siebie
Przemieszczam się po parkingu dosyć szybkim krokiem
szukając samochodu i co chwilę nawołując Lukę. Ciężko mi się skupić przez
silnie bijące serce i z każdą chwilą wzrastającą adrenalinę. Układam sobie w głowie,
co zamierzam mu powiedzieć, gdy już go znajdę. Mimo wspaniałych ocen z
polskiego w szkole średniej, wszystkie moje słowa wydają się być zbyt banalne,
głupie i bez sensu. Żadne z nich nie jest w stanie opisać tego, co dzieje się
wewnątrz mnie. Straszliwe wyrzuty sumienia, wściekłość, frustracja, nienawiść i
miłość. Mnóstwo myśli krząta mi się po głowie. Nie wiem jak skrajne emocje mogą
pchać się do głowy w jednej sytuacji. Jak mogą oddziaływać wzajemnie na siebie?
I wpływać na moje racjonalne niegdyś decyzje. Z płaczem rzucam się na asfalt
mokry już od deszczu, który już od dłuższego czasu zalewa ulice Los Angeles.
Jest odzwierciedleniem mojego serca i myśli. Smutną rzeczywistością i szarym
światem pełnym bólu i cierpienia. Moje łzy łączą się w jedno razem z kroplami
równie słonego jak one deszczu. Dlaczego ludziom tak ciężko stać się jednością?
Dlaczego zadają sobie tyle bólu? Dlaczego ja… zadaję tyle bólu? Zanoszę się
płaczem klęcząc z twarzą zwróconą w stronę nieba. Jak bardzo muszę być skupiona
na płaczu, że nie zauważam czyjejś obecności? Rąk obejmujących moje wątłe
zziębnięte ciało.
-Przepraszam za to - na czyjś szept wzdrygam się i odwracam
głowę w stronę osobnika za mną. Przyglądam się tylko chwilę, żeby
zidentyfikować przez łzy, kim jest mężczyzna. Zaczynam krzyczeć. Nie kontroluje
emocji. Moim ciałem wstrząsają dreszcze. Pada mnóstwo
nieprzyjemnych słów, których nie zamierzam nigdy żałować
-Przecież kazałam ci mnie zostawić! Dlaczego nie
słuchasz? Dlaczego znowu się wtrącasz?
-Nie krzycz, uspokój się- chłopak próbuje do mnie
podejść i objąć mnie jednak odpycham go z taką siłą, o jaką bym się nigdy nie
posądziła
-Nie uspokoję się i nie dotykaj mnie! Rozumiesz? Mam
cię dość. Wypierdalaj!- Wrzeszczę przez łzy
-Mad! Proszę.–Obiecuję, że jeśli jeszcze raz usłyszę jego
głos to go zabiję
-Nie słyszałeś gówniarzu? Ona nie będzie z tobą
rozmawiać
Znów przeszły mnie dreszcze tym razem odrobinę
przyjemniejsze. Tak dobrze usłyszeć jego głos tuż za sobą, a Lucas? Lucas
odszedł.
-Lu…Luca- serce wali mi jak oszalałe. Wystarczyło jedno
zdanie wypowiedziane przez niego, aby mój świat wywrócił się do góry nogami.
Odwracam się bardzo powoli, aby odwlec moment spotkania naszych oczu ze sobą.
Niestety widzę tylko jego plecy- Zaczekaj! Nie idź! Zostań ze mną! Nie opuszczaj! Już nigdy... Przepraszam.
-Madlen? Powiedz mi czy warto? Czy warto zaufać na
nowo?- Mówiąc te słowa chłopak odwraca się, a w jego oczach widać małe
kropelki, które za wszelką cenę chcą się wydostać. Spoglądam w jego karmelowe
tęczówki, które w półmroku przypominają czerń. Nasze oczy spotykają się na
chwilkę, wystarczająco długą, żebym mogła się upewnić, ale też wystarczająco
krótką, żebym nie mogła się rozmyślić.
-Warto- szepczę ledwo wydając dźwięk z moich ust
zagłuszona przez deszcz. Po raz drugi jestem świadkiem jak najlepszy free skier,
jakiego było mi poznać, płacze tuląc mnie do siebie i głaszcząc lekko po
głowie.-Zostaniesz? Na Zawsze?
-Zostanę…
~Opiekuj się mną jak byś był moim bratem,
Kochaj mnie jak matka.
Zmęczoną
podtrzymasz mnie,
W błędzie upomnisz mnie,
Zagubioną odnajdziesz mnie?~*
*Will
u be there- Michael Jackson
Nammi