Utracone
Szczęście III
Zamknąłem oczy tylko na
chwilkę. Chciałem poukładać sobie wszystkie wzory po kolei w
głowie.
-2π
r, π
rl, ⅓Pp*H,
2rH*π- mruczałem pod nosem. To nie trzymało się kupy.
Było takie bez sensu. Nagle moje powieki zaczęły robić się
cięższe. Źrenice powoli znajdowały sobie miejsce pod zamkniętymi
powiekami. Moja głowa zaczęła wtórować oczom, a po chwili
przyłączyły się też ręce. Tak wygodnie... tylko
chwileczkę...Chwileczkę.
Obudziłem
się nie bardzo wiedząc co się dzieje. Obróciłem głową parę
razy po czym mój wzrok padł na postać stojącą przy oknie.
-Halo!-Krzyknąłem
-O!-osoba
odskoczyła od okna jak oparzona, a ja mogłem zauważyć falę
rudych włosów.
-Wiktor?
Co ty tu robisz?
-Ja...
yy... no twoja mama mnie wpuściła... i ten... no nie chciałem cię
budzić- z zakłopotaniem podrapał się po głowie.
-Nie
no stary spoko. Siadaj i mów co cię do mnie sprowadza. Hmm?
-Pomyślałem,
że przyda ci się pomoc z matmą. I ten... no... jestem-uśmiechnął
się
-Chłopie!
Z nieba mi spadłeś.-Wstałem, żeby go uściskać.
-Dobra
to... bierzemy się za to?
-Hah...
jasneeee. Ej Vicky ja taki niegościnny. Może kawy?
-Z
chęcią, ale masz może kisiel?
-Czekaj sprawdzę.
-Czekaj sprawdzę.
Zszedłem
szybko po schodach i otworzyłem szafkę. Wysypały się na mnie
wszystkie paczki. Szybko oceniłem szkody i krzyknąłem do Wiktora.
-Truskawka
czy brzoskwinia?
-Co?-odpowiedział
zdziwiony i zbiegł do kuchni. Spojrzał na bałagan i zaczął się
śmiać.
-No
co?
-Nic...
Truskawka. Wracam na górę. Obejrzałem się za nim i zalałem
kiśle.
***
-Co
w tym trudnego? Musisz zapamiętać tylko kilka wzorów.-westchnął
-Wiktor,
dobrze wiesz, że nie kręcą mnie cyferki...
-A
ty dobrze wiesz, że musisz zaliczyć matmę.
-Ugh...
-Odbiorę
to jako aprobację dalszej nauki- uśmiechnął się.
***
-Pa
Wiktor. Jeszcze raz wielkie dzięki.
-Spoko.
Okaże się jutro. Do zobaczenia.-uśmiechnął się i wyszedł.
Nie
starałem się opisać naszej lekcji tak dokładnie, bo szczerze ona
sama w sobie była nudna. Wiktor tłumaczył mi wzory, zadania i inne
głupoty. Swoją drogą, nie powiedziałem najważniejszego. Vicky
jest w klasie matematycznej, więc jemu cyferki są bliższe niż
mnie. W końcu wspólnymi siłami opracowaliśmy cały materiał na
test matematyczny, który czeka mnie w niedalekiej przyszłości. A
gdybym nie kiblował w podstawówce miałbym to już za sobą... ale
nie poznałbym Aarona. Właśnie. Aaron. Pamiętam jak byliśmy
takimi maluchami w gimbazie. Biegaliśmy po korytarzach uciekając
przed woźną Marysią. Uwielbiliśmy robić jej psikusy. Raz
zamknęliśmy się w kantorku na miotły czekając jak pani Marysia
przyjdzie. Gdy kobieta otworzyła drzwi wyskoczyliśmy na nią z
głośnym BUUU! Na nasze szczęście woźna nie przejawiała
większych chęci naskarżenia na nas, a nawet śmiała się z tego
razem z nami. Już jutro będę się mógł z nim znowu zobaczyć.
Nie wiem tylko co mnie tak do niego ciągnie...
***
Wstałem
grzecznie rano. Spakowałem się i zjadłem pyszne kanapki z
czekoladą. Pyszoooota. Teraz trzeba już tylko dotrzeć do szkoły i
zdać tą głupią matmę.
W
szkole byłem jeszcze przed chłopakami i starałem sobie wszystko
powtórzyć mając nadzieję, że Wiktor zaraz się pojawi i
wytłumaczy mi jeszcze raz co trzeba. Niestety chłopak nie przyszedł
wcześniej, a nawet z tego co mi wiadomo w ogóle. Za to po chwili
stanął koło mnie rozemocjonowany Aaron. Z jakiegoś powodu był
zadowolony i raczej nie była to matematyka.
-Cześć-
zagaiłem, a on odwrócił się zaskoczony
-O
hej. Nie zauważyłem cię Wojtek. Co u ciebie?
-Stare
bidy, ale stresuję się przed matmą. Niby Vicky był u mnie i
wytłumaczył mi te całe pola i objętości, ale czuję że będzie
słabo.
-A
no to spoko.- zrobiło mi się smutno, że wcale nie obeszło go moje
spotkanie z Wiktorem. Liczyłem że będzie chodź trochę
zazdrosny...
Dzwonek.
Odgłos obcasów na schodach. Tykający zegar na korytarzu. Szczęk
zamka. I trzask upadającego dziennika na ławkę. Zaczyna się...
Nammi
Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Bardzo się przy nim uśmiałam. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://czytelniczemysli.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że ci się podoba. Mam nadzieję, że zostaniesz do końca :)
UsuńNammi